Kroniki Fantastyczne


[Bohaterowie]


Uther Lightbringer

[blok]-Uther? Nie, nic mi to nie mówi...
Brzęk monet.
-Uther? Poczekajcie, łaskawi państwo, w pamięci poszukam...
Znów brzęk.
-Ach, tak! No, któż by o Utherze nie słyszał! Lord Uther Lightbringer – paladyn największy Lordaeronu! Tak o nim mówiono, łaskawi państwo, jak kraj był długi i szeroki! Nawet tutaj jest legendą!
-Wielki to był wojennik... Oj, wielki! Niejeden raz króla Terenasa wojska ku zwycięstwu poprowadził... I ogry pogromił i z Hordą się rozprawił, i wiele rozbójniczych band na okolicznych drzewach porozwieszał.
-Imponujący? Mało powiedziane... Raczej onieśmielający! Wzrostu więcej niż średniego, w barach szeroki, a mięśnie takie miał, że hoho! Małoż to razy w rękach podkowy łamał? A i słyszałem, że razu pewnego, w święto długiej nocy bodajże, tak byka rozszalałego pięścią między oczy gruchnął, że ten na miejscu zdechł. Nie łżę, jak mi życie miłe!
-Oczy jego, niczym szmaragdy zielone, miotać potrafiły straszliwe błyskawice gniewu, ale na co dzień życzliwe były, choć stanowcze. Rudy był, prawda, lecz nie ogniście, jak to sobie gmin wyobraża, lecz łagodnie... Włosy zaś jego ramion sięgały. Taka rycerska fanaberia, nikomu w końcu nie szkodząca... Zarost? Oj, tak... Wąs miał bujny... Ale to dodatek był, szczególik takowy wagi większej nie posiadający...
-Ubierał się godnie, ale – jak na paladyna przystało – ze skromnością i umiarkowaniem. Dopiero na bitewnym polu pełnię jego dostojeństwa podziwiać było można, gdyż wtedy to zakładał zbroję płytową tak wolną od brudu, jak duch bożego wojownika wolny był od niegodziwości wszelkiej. Jasny metal tako światło odbijał, że pomyśleć można było, iż to samo słońce zstąpiło na ziemię! Na piersi, na naramiennikach i na nagolennikach wizerunki miał złote lwów, bo i też był to istny lew... świętego gniewu bogów uosobienie. Gdy potężny swój młot - magiczną aurą otoczon - podnosił, upadały serca wrogów jego, a duma i bojowy duch rosły w sprzymierzeńcach.
-Oczywiście, że i tajniki paladyńskiej magii opanował! Jakże by inaczej... Świętym blaskiem - znaczy to jak piorun jest, jeno z boskiej energii ulepiony – towarzyszy broni leczył, bądź nieumarłe kreatury do otchłani piekielnych odsyłał. Gdy zaś boska tarcza otoczyła członki jego ciała, to żadna moc ziemska czy piekielna przez pewien czas ukrzywdzić go nie mogła. Aura oddania, którą był otoczon, duch bojowy i obronę jego oddziałów podnosiła! Najpotężniejszym zaś darem niebios była zdolność wskrzeszania niedawno poległych wojowników. Wiem, niewiarygodnie to brzmi, ale takoż właśnie było.
-Aj, waj, łaskawi państwo, cóż ja o jego charakterze rzec mogę? Życzliwy był, a w dobroć i honor innych to aż do przesady wierzył... Podobno nawet do orków posłów wysyłać próbował! Nie lubił on rzezi niepotrzebnej, rozlewu krwi ponad miarę... Zemście, krwi żądzy a innym namiętnościom nie poddawał się wcale i jako wzór-ideał był innym zakonnym wojownikom ukazywany.
-Nie... Głupi to on nie był w żadnym razie! Racjonalny raczej był, na rozum wszystko brał, w demony nie wierzył, choć pewnie nie raz toczył ze sobą w duszy walkę ciężką, dla zwykłego śmiertelnika z góry na klęskę skazaną... Ale zwykły on nie był, oj nie!
-Jako pierwszy spośród Rycerzy Srebrnej Ręki, wielkie miał znaczenie w Lordearonie i niemały wpływ na króla Terenasa. Ów monarcha miał nadzieję, że przy tym wielkim wojowniku syn jego, Artas, zalet wielu nabędzie i doświadczenia. Takie poważanie miał Lord Uther u króla, że ten na jego prośbę, wyprawę wojenną syna do Nortrend odwołał. Mimo jednak wszelkich wysiłków, nie zdołał Lightbringer niszczącej żądzy zemsty i krwi w następcy tronu wykorzenić, co skończyło się – jak wszyscy wiemy – królo- i jednocześnie ojcobójstwem i upadkiem kraju...
-Jak się ta historia kończy? Ano szczęśliwego zakończenia ona nie ma... Uther wierny był królowi i królestwu do końca. Porządek próbował zaprowadzić, Pladze dać odpór, a prochy zamordowanego władcy w bezpieczeństwie przechować. Nie, nie... Nie udało mu się niestety... Przez ghule Artasa, wówczas już pierwszego rycerza Króla Umarłych, rozszarpany został...
-Wybaczcie łaskawi państwo, że jak baba jaka płaczę... Ale te rany, choć przez czas zagojone, wciąż bolą... Jedno jest pewne: Lord Uther na zawsze w naszej pamięci pozostanie i wzór stanowić będzie dla przyszłych pokoleń... Wskazywać będzie drogę jak latarnia wśród nocy głębokiej![/blok]


Autor: 601


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności