Kroniki Fantastyczne


[Świat Mroku]


H. P. Lovecraft -„Czyhający w progu”

[blok]„Ambrose Dewart przybywa do odziedziczonej posiadłości usytuowanej wśród mrocznych lasów Massachusetts z zamiarem odrestaurowania zrujnowanej rezydencji i osiedlenia się w niej na stałe. Wieść o otwarciu posępnego wielkiego domu wywołuje wśród okolicznych mieszkańców lawinę plotek, z domostwem tym bowiem wiążą się mrożące krew w żyłach opowieści, sięgające korzeniami epoki procesów czarownic.
W trakcie remontu Dewart znajduje tajemniczy manuskrypt z adnotacją swojego dziadka, zawierającą groźną przestrogę dla przyszłych pokoleń: „Nie zapraszaj Tego, Który Czyha w Progu!”. Śledztwo doprowadza bohatera do ponurych rodzinnych sekretów, a wreszcie na skraj niewyobrażalnych odkryć: tuż za krawędzią naszego świata czają się starożytne demony Cthulhu rodem z otchłani piekieł, które tylko czekają, by ktoś przyzwał je z powrotem…”



W taki oto sposób wydawnictwo „ZYSK I S-KA” próbuje zachęcić potencjalnego czytelnika do kupienia lub choćby wypożyczenia w bibliotece książki. Mnie udało im się zdobyć. Po książkę w księgarni sięgnęłam zachęcona nazwiskiem osławionego pisarza powieści grozy, zwanego także mistrzem makabry. Co prawda nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z żadną z jego książek, lecz zachęcona ceną (13,90 zł), postanowiłam po nią sięgnąć.


Książkę de facto napisał August Derleth, łącząc liczne notatki oraz niedokończone utwory mistrza w całość. „Czyhający…” jest najsłynniejszą książką z powstałych w ten sposób opowiadań.

Książka, jak się można spodziewać ma wiele plusów, lecz można się w niej także doszukać pewnych wad a przynajmniej z mojego punktu widzenia to wady.


Zacznę może od tego, co mi się spodobało. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy po przebrnięciu przez pierwszy rozdział, był sposób narracji. Co ciekawe, w książce występuje trzech narratorów, dzięki czemu czytelnik wciąż znajduje się „na zewnątrz”, nigdy nie wie wszystkiego do końca. Narratorów łączą niezwykłe wydarzenia, o których jeden dowiaduje się od drugiego. Dzięki zmianie osoby mówiącej mamy do rozwiązania coraz więcej zagadek, lecz także widzimy niezwykłe wydarzenia w pełniejszym świetle.
Początkowo narratorem jest Ambrowe Dewart, który przeprowadził się do opuszczonej przez przodków sytuacji. Na podstawie reakcji tamtejszej ludności, którą przybysz wydaje się napawać wręcz przerażeniem, odnalezionych fragmentów pamiętnika oraz pozostawionej listy rzeczy, której nie należy robić, dowiaduje się o tajemniczych a nawet groźnych wydarzeniach z przeszłości, związanych z tym właśnie domem i jego przodkami. Bohater nawet nie wie, kiedy sam staje się ofiarą przeszłości.
Gdy już wydaje nam się, że lada moment dowiemy się prawdy, następuje zmiana narratora. Staje się nim kuzyn Dewarta, który musi nie tylko odkryć tajemnicę domu i przyległych terenów, lecz także dowiedzieć się, co jest powodem dziwnego zachowania kuzyna.
I ostatni narrator, naukowiec, obeznany w starożytnych religiach, który potrafi dojść do sedna sprawy i odkryć w całości groźną, lecz jednocześnie niezwykle fascynującą tajemnicę…

„Czyhający…” jest książką, w której ogromną rolę odgrywa wyobraźnia i kojarzenie faktów, dzięki czemu zdobyte w różnoraki sposób strzępki informacji zaczynają układać się w całość. Tutaj nie ma typowej fabuły, do jakiej przyzwyczaił się czytelnik. Wraz z bohaterami zdobywamy strzępki informacji, które powoli zdają się układać w spójną całość.
Także, przynajmniej początkowo, nic nie jest przedstawione dosłownie. Kunszt tego pisarza polega na tym, że wielu rzeczy się domyślamy. On, oddziałując na nasze zmysły, pobudza naszą wyobraźnię. Podsuwa zapachy, odgłosy, wrażenia a my sami tworzymy to, co się dzieje wokół nas.


I tutaj zaczynają się pojawiać wady książki. Mnie osobiście nie przekonywają tłumaczenia doktora ani tym bardziej opisy starożytnych demonów. Scenerie, pojawiające się jakby z innego świata, wydawały się wprost niesamowite, lecz psuł je widok owych starożytnych bestii, które mnie osobiście wydały się po prostu… tandetne… Demon stary jak świat, albo i jeszcze starszy, przypominający wyglądem ośmiornicę? To do mnie nie przemawia.


Nie przemawia do mnie także typowo naukowe podejście do tych wydarzeń, szczególnie, gdy wplątane zostały do tego porwania godne UFO. Nie przepadam za tym a i takie przedstawienie sytuacji wydało mi się zrobione jakby na siłę.

Przeczytać czy nie przeczytać? Wg mnie przeczytać, ponieważ warto mimo kilku mankamentów, które mimo wszystko wytrąciły mnie z klimatu, jaki posiada książka, a poza tymi momentami niewątpliwie go ma.
Zapraszam do przeczytania, lecz nie zawiedźcie się, ponieważ to nie książka, która czyta się ot, tak. Polecam wieczór nastrojową muzykę ;)
[/blok]


Autor: 28


Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce prywatności.

ZAMKNIJ
Polityka prywatności